Teneryfa 2018 – część III (Loro Park)

Loro Park

Loro Park (Loro Parque, czyli Park Papug) to prywatny ogród zoologiczno-botaniczny, znajdujący się w Puerto de la Cruz, na północnym wybrzeżu Teneryfy. Ogród otwarty został w 1972 r.; jego główną atrakcją były wówczas egzotyczne papugi. Przez lata swojej działalności ogród zwiększył powierzchnię i liczbę gatunków posiadanych zwierząt. Dziś (2019 r.) Loro Park jest na pierwszym miejscu w rankingu najlepszych ogrodów zoologicznych świata według użytkowników serwisu TripAdvisor. Prawdą jest, że atrakcja ta, razem z Siam Parkiem (parkiem wodnym na południu wyspy), są najbardziej rozreklamowanymi na wyspie. W miejscowościach turystycznych, na lotnisku, czy przy autostradzie bilbordy i zdjęcia są właściwie wszędzie. Na szczęście my rzadko tam bywaliśmy, więc nie drażniło nas to za bardzo. Choć przeglądane przed wyjazdem informacje w internecie jednoznacznie wskazywały na to, że do Loro Parku trzeba pojechać, tak samo zresztą, jak do Siam Parku, to my byliśmy sceptyczni. Przy okazji wizyty Marleny, Konrada i Tosi byliśmy pod koniec sierpnia 2018 r. w zoo we Wrocławiu i jakoś nie garnęliśmy się do kolejnego parku. Tym bardziej, że bilety wstępu tanie nie są (37 EUR od osoby). Ale być na Teneryfie i nie odwiedzić najlepszego ogrodu zoologicznego w Europie? (wówczas wg rankingu najlepsze na świecie było zoo w San Diego, Loro Park był na drugim miejscu; w 2019 r. sytuacja się zmieniła). Pooglądaliśmy w internecie zdjęcia z pokazu orek, delfinów i lwów morskich … i, mimo pewnych obaw związanych z tym, czy te zwierzęta są odpowiednio traktowane, pojechaliśmy do Puerto de la Cruz.

W Loro Parku oglądać można pokazy: orek, delfinów, lwów morskich i papug. Pokazy odbywają się o z góry określonych godzinach, których rozpiskę otrzymuje się wraz z biletem wstępu. Warto chwilę zastanowić się nad logistyką zwiedzania zoo. Wizytę można zaplanować także w oparciu o informacje, które znajdziecie na stronie Loro Parque. W szczególności warto jeszcze przed przyjazdem do parku zastanowić się nad rodzajem biletu, który chcemy kupić (bo jest ich wiele; my wybraliśmy wersję najuboższą z dostępnych, obejmującą tylko wejście do parku). Poza tym dostępny jest bilet na wejście do Loro Parku i Siam Parku oraz kilka rodzajów Combi Tickets, które oprócz wejścia do parku obejmują także Discovery Tour, czyli możliwość wejścia tam, gdzie zwykli goście nie mogą, rezerwację najlepszych miejsc na pokazach oraz lunch (bilety różnią się tym, gdzie lunch będzie serwowany).

Jeśli chodzi o sam pobyt w parku, to mamy mieszane uczucia. Były miejsca, które bardzo nam się podobały. Największe wrażenie zrobił na nas pokaz orek. Podobały nam się także delfiny i lwy morskie. Wszystkie pokazy odbywają się przy muzyce, do której dostosowany jest program; w czasie pokazów przekazywane są informacje o zwierzętach w języku hiszpańskim, angielskim i niemieckim. Nie mieliśmy wrażenia, by zwierzęta w czasie pokazów cierpiały lub były wykorzystywane. Odnieśliśmy wrażenie, że dobrze się bawią… ale ile w tym prawdy – tego nie wiemy.

Pozytywne wrażenie zrobiła na nas także ogromna woliera (Katandra Treetops). To wydzielony (siatką) fragment parku z drzewami, na których przesiadują sobie różnego rodzaju papugi. Można między nimi spacerować dzięki znajdującym się na wysokości czubków drzew pomostom. Nam niestety nie udało się usłyszeć śpiewu ptaków, który stanowi największą atrakcję Katandra Treetops.

Podobały nam się także akwaria i podwodny tunel, ale prawda jest taka, że wrocławskie Afrykarium niczym nie ustępuje tej atrakcji!

Mieszane uczucia wywołała u nas planeta pingwinów. To zamknięta za szybą lodowa wyspa, na której zgromadzono różne gatunki pingwinów; z kilku dziur w suficie bez przerwy pada na nie śnieg. Po drugiej stronie szyby znajduje się ruchomy chodnik, na którym wystarczy stanąć, a bez użycia nóg, będzie można obejrzeć pingwiny. Niby wszystko było jak należy, ale nam się wydawało, że pingwiny mają trochę za mało miejsca, co przenosi się także na to, że lód, na którym żyją, jest zanieczyszczony przez ich odchody… Niby wiemy, że na wolności pingwiny żyją w skupiskach, w których jest ciasno, ale przynajmniej popływać mogą w bezkresnym morzu, czego w Loro Parku oczywiście brak.

To, co nam się nie podobało, to:

  • zamknięte w niewielkich klatkach papugi. Oprócz tych, które fruwają sobie w czasie pokazów i tych, które mieszkają w Katandra Treetop, jest wiele papug mieszkających w klatkach rozsianych w różnych miejscach ogrodu. Sprawiają wrażenie niepotrzebnych i wykorzystywanych wyłącznie jako, prezentowana w małych przestrzeniach, dekoracja;
  • naczelne; goryle i szympansy po prostu źle znoszą to, że my jesteśmy po drugiej stronie szyby, a one nie mogą;
  • pokaz papug (Loro Show) – był przygnębiający; w jego przypadku wątpliwe było, czy ptaki są szczęśliwe z powodu tego, co robią.

W parku zobaczyć można także m.in. lwy, tygrysy, wydry, mrówkojady, żółwie, aligatory czy flamingi… Lista zwierząt jest długa, można się z nią zapoznać na stronie Loro Parku. Trzeba jednak wspomnieć o tym, że o niezwykłości parku stanowią nie tylko zwierzęta i ich pokazy, lecz także flora parku. To, co we wrocławskim Afrykarium zamknięte jest w ogromnym pawilonie, w którym możliwe jest stworzenie odpowiednich warunków dla wzrostu roślin, na Teneryfie osiągane jest – bez najmniejszego kłopotu – pod gołym niebem. Klimat wyspy sprawia, że drzewa, krzewy i kwiaty wyglądają przepięknie i tworzą wspaniałe tło dla zwierząt, które w ich zakamarkach mieszkają. W szczególności polecić możemy odwiedzenie Jungle Ara, tuż za Katandra Treetops. To, że zwiedzając Loro Park rzadko wchodzimy do pomieszczeń (u nas tylko w przypadku akwarium, pingwinów i pokazu papug), ma niebagatelne znaczenie. Cały czas przebywamy na świeżym powietrzu i cieszyć się możemy bliskością roślin, które umiejętnie zostały wpisane w ramy parku.

Choć spędziliśmy w Loro Parku 8 godzin, to nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego. Nie twierdzimy wcale, że nie jest to możliwe, ale – naszym zdaniem – na zwiedzanie parku najlepiej zarezerwować sobie cały dzień. Z naszych obserwacji wynika, że ok. 2 godziny przed zamknięciem parku nieco się w nim wyludnia. Jak jest rano – nie wiemy, bo dotarliśmy do parku przed 11 🙂 W parku jest wiele miejsc, gdzie można zjeść lunch / obiad, wypić kawę, czy zjeść coś słodkiego. Ceny są zróżnicowane, ale – jak to zwykle w zoo bywa – nie ma niskich 🙂 

W galerii znajdziecie mnóstwo zdjęć tego, co udało nam się zobaczyć i uznaliśmy za warte sfotografowania.

This entry was posted in podróże and tagged , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *