Madera

W roku 2013 połączyliśmy wakacyjną wyprawę na wyspę z górską eskapadą, dodaliśmy nieco egzotyki, w efekcie czego spędziliśmy urlop na Maderze.
Wyspa należy do  Portugalii (choć jest niezależna politycznie i posiada odrębną administrację); od Lizbony dzieli ją 850 km. Madera znana jest z całorocznej zieleni, umiarkowanego klimatu i wszechobecnych Gór. Wydawała się idealnym miejscem na wakacje dla Kitków … i tak też było.
Madera jest największą z wysp archipelagu, w skład którego wchodzi także Porto Santo oraz kilka niezamieszkałych (przez ludzi) wysp, tzw. Desert Islands. Madera i Porto Santo, choć oddalone są od siebie jedynie o ok. 50 km i tego samego (wulkanicznego) pochodzenia, są całkiem inne: pierwsza z nich jest wypiętrzona powyżej poziomu morza miejscami na ponad 1800 m i z uwagi na strome wybrzeże właściwie pozbawiona jest plaż (o wyjątkach niżej), zaś Porto Santo … jest jedną wielką łachą ciepłego piaseczku.

Madera zapewnia wiele atrakcji, w tym rejs statkiem wzdłuż wybrzeży w towarzystwie delfinów, a nawet wielorybów, podróż promem do Porto Santo, przejażdżki kolejkami linowymi z dolin do wyżej położonych miejscowości … My jednak skupiliśmy się na pieszo-samochodowej eksploracji wyspy.

Madera nie jest miejscem dla ludzi z lękiem wysokości. W każdym razie osoby z tą przypadłością nie będą mogły zobaczyć pełnej krasy tego niezwykłego miejsca. Zaznaczyć jednak należy, że atrakcje – odpowiednio dawkowane i serwowane we właściwej kolejności – pozwalają na stopniowe oswojenie się z maderskimi warunkami. Po kilku minutach patrzenia w przepaść udaje się przezwyciężyć strach, w każdym razie zazwyczaj:)

O urozmaiconym (tj. góra – dół i bez płaskich powierzchni) ukształtowaniu terenu Madery przekonaliśmy się już w czasie lądowania. Jako że nie znalazł się na Maderze naturalny fragment lądu, który służyć mógłby za pas startowy – wybudowano na wyspie płytę lotniska na filarach wspartych na urwistym wybrzeżu, nad oceanem. Drugą wskazówką w przedmiocie przewyższeń na wyspie była droga z lotniska do hotelu wypożyczonym autem: strome i wąskie drogi, bardzo przydatny hamulec ręczny, liczne kute w skałach tunele. Kolejne dni potwierdziły nasze pierwsze spostrzeżenia:)

Madera jest wyspą, na której wegetacja trwa przez cały rok. Jest to zasługą umiarkowanego klimatu (średnia temperatura w styczniu wynosi ok. 16°C, w lipcu zaś 22°C). W przypadku upraw – niemała w tym także rola odpowiedniego nawodnienia pól. Madera jest wyspą długą na 57 km (położenie: wschód – zachód) i szeroką na 22 km. Centrum wyspy zajmują tereny górzyste, wyraźnie oddzielające wilgotniejszą i bardziej deszczową północ od słonecznego południa wyspy. Aby uprawom na południu nie zabrakło wody, na Maderze wybudowano sieć kanałów wodnych, transportujących wodę z północy wyspy – przez naturalną górską barierę – na południe. Wykute w skałach kanały wodne nazywane są levadas (od: levar – nieść). Stopień nachylenia levadas jest niewielki, wystarczający jednak dla skutecznego przemieszczania wody w odpowiednim kierunku. Z uwagi na konieczność przedostania wody na drugą część skalistych gór levadas często prowadzą tunelami, z których wiele liczy po kilkaset metrów, a nawet kilka kilometrów. Za naprawę usterek oraz usuwanie liści i innych zanieczyszczeń levadas odpowiadają levadeiros. Dla ich wygody wzdłuż levadas powstały ścieżki, które następnie zaczęto wykorzystywać w celach turystycznych. Obecnie większość levadas jest wybetonowana, zaś znaczna część ścieżek przy nich – utwardzona. W miejscach, w których szlak prowadzi stromym zboczem – zawsze są barierki. Zwiedzanie wyspy wzdłuż levadas nie jest zatem uciążliwe, pod warunkiem oczywiście, że nie boimy się widoku tego, co jest za barierką:)

Aby zapoczątkowanej na Krecie tradycji stało się zadość – wybraliśmy się na najwyższy szczyt Madery, liczący 1861 m n.p.m. Pico Ruivo. Wędrówkę rozpoczęliśmy z trzeciego co do wysokości wzniesienia wyspy – Pico do Arieiro (1818 m m.p.m.). Jako że na Pico do Arieiro można dojechać autem (nie na sam szczyt oczywiście, ale w bardzo bliskie jego okolice), postanowiliśmy utrudnić sobie wyprawę w ten sposób, że rozpoczęliśmy ją jeszcze w nocy tak, aby powitać słońce z okolic Pico do Arieiro.

Oczywiście odwiedziliśmy także najdalej na wschód wysunięty fragment wyspy – Ponta de S?o Lourenço, a także miasteczko Caniçal i znajdujące się w nim Muzeum Wielorybów, które mniej poświęcone jest wielorybom, więcej zaś wielorybnikom. Choć przewodnik zapowiadał muzeum jako jedną z najbardziej znanych atrakcji Madery – my odradzamy. Raz z uwagi na pokazane drastyczne obrazy, dwa z uwagi na uderzającą gloryfikację wielorybników, trzy z uwagi na brak należytego przygotowania muzeum do przyjęcia innych niż portugalskojęzycznych turystów.

Warto zaprezentować przedstawicieli maderskiej flory (głównie z Ogrodów Palheiro) i fauny (jaszczurki były wszędzie).

Nie sposób nie wspomnieć o bardzo istotnym maderskim  wyrobie, tj. winie zaprawianym spirytusem, o nie budzącej wątpliwości, co do pochodzenia, nazwie Madera.

Choć niewielka – Madera przysporzyć może licznych wrażeń. Wyspa doskonale nadaje się do aktywnego wypoczynku, z wyłączeniem jednak sportów wodnych:) Kasi Madera bardzo się podobała, a Tomek stwierdził nawet, że to najpiękniejsze miejsce, w jakim dotychczas udało mu się znaleźć.

This entry was posted in podróże and tagged , , . Bookmark the permalink.

One Response to Madera

  1. Pingback: Teneryfa 2018 r. – część I | blog kitków

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *