W rocznicę wyprawy zamieszczamy relację z naszej najdalszej, najdłuższej i najbardziej egzotycznej spośród dotychczasowych podróży. Japonia 2012.
Pierwsze zdanie z naszego przewodnika brzmi: “Japonia to przede wszystkim archipelag”. Faktem jest, że położenie kraju na wyspach posadowionych na styku płyt tektonicznych, determinuje wiele zastosowanych tam rozwiązań. Naszym zdaniem Japonia to jednak przede wszystkim Japończycy.
Powszechnym jest przekonanie, że Japończycy wierzą, iż przewyższają inne narody we wszystkim (poza wzrostem może:). Obraz wartościowego obywatela Kraju Kwitnącej Wiśni jest na co dzień potwierdzany (japońskie określenie obcokrajowca – “gajdzin”, ma wydźwięk pejoratywny). Wiara w wyjątkowość Japończyków nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, że ojcowie narodu – cesarze Japonii, uznawani byli za pochodzących od bogów (dopiero klęska Japonii w czasie II wojny światowej spowodowała odcięcie się od tej idei). Podkreślić jednak musimy, że w czasie naszej podróży nie mieliśmy jakichkolwiek negatywnych odczuć związanych z japońską dominacją.
Nasze obserwacje sprowadzają się raczej do następującej: Japończycy nie są narodem indywidualnych obywateli, lecz raczej kolektywem. Jednostka jest przede wszystkim elementem większej całości; na dalszy plan schodzą jej potrzeby czy przekonania. Przedkładanie interesów większości nad własnymi ma niebagatelne znaczenie dla możliwości współegzystowania niemal 130 milionów osób na powierzchni niecałych 380.000 km2. Średnio w Japonii mieszka 340 osób/ km2. Pamiętać jednak należy, że 1/3 mieszkańców zamieszkuje Tokio i aglomerację stolicy, tj. powierzchnię stanowiącą mniej niż 15 % powierzchni kraju. Słowem: ciasno. A “niemożliwe!”, to pierwsze z określeń, które nasuwa się na myśl w czasie wizyty w tokijskim metrze w godzinach szczytu, gdy pociąg zatrzymuje się na peronie i wsiada do niego całe mrowie pasażerów. Zdyscyplinowanie Japończyków jest wręcz legendarne: żaden z nich nie przepycha się, by wsiąść do autobusu czy pociągu: na przystanku / peronie zaznaczone jest miejsce, na wysokości którego po zatrzymaniu się pojazdu znajdować się będą drzwi. W tym miejscu rozpoczyna się kolejka, w której grzecznie czekają kulturalni Japończycy 🙂
Kolejną cechą Japończyków jest ich pracowitość. Dzień w pracy trwa ok. 12-14 godzin. Japońska pracowitość ma niewiele wspólnego z efektywnym świadczeniem pracy; jest to bowiem raczej powinność pozostawania do dyspozycji pracodawcy, który tego właśnie od pracownika oczekuje. Pracownik zaś powinność tę realizuje z radością, traktując ją jako przywilej. Drzemki w godzinach pracy (tj. spanie przy biurku czy przy stole w restauracji w czasie lunchu) są zjawiskiem codziennym i są mile widziane przez pracodawców. Oznaczają bowiem, że pomimo zmęczenia pracownik nie opuszcza stanowiska pracy, bo jest bardzo zaangażowany w swoje obowiązki. Z uwagi na styl pracy aktywni zawodowo są zazwyczaj wyłącznie mężczyźni i kobiety przed ślubem.
Życie w ścisku wymusiło rodzaj występującej w Japonii zabudowy (w centrach miast – wieżowce, poza centrami – gęsta i wąska zabudowa). Oszczędność miejsca i brak (?) planów zagospodarowania przestrzennego są wręcz uderzające.
Stolica Japonii widziana z Tokyo Tower.
Wieżowce aż po horyzont (Tokyo).
Nie sposób ogarnąć Tokyo wzrokiem.
W Japonii cmentarze zajmują miejsce wśród wieżowców (Tokyo) …
… domów (Kioto) …
… czy hoteli (Hirosima).
Świątynie współegzystują z wieżowcami.
Wygląd typowej ulicy w japońskiej stolicy:)
Blok z przydomowym ogródkiem (Tokyo).
Domek z przydomowym ogródkiem na miarę możliwości (Kioto).
W tym przypadku udało się nawet wygospodarować miejsce na rower!
Przykład japońskiej organizacji: początek kolejki do pociągu (oznaczenie na peronie).
Garaż piętrowy: winda zabiera auto i przy pomocy przesuwnych taśm parkuje je na wyższym poziomie (Kioto).
Parkowanie pod domem (Kioto).
Jak wysiąść z zaparkowanego pod domem auta? (Kioto)
Stacja benzynowa znajdująca się na parterze wielopiętrowego budynku, dystrybutory nie stoją, lecz wiszą – taki przykład oszczędności miejsca:) (Tokyo)
Oszczędność miejsca dotyczy także łazienek. Wkradła się tu także technologia. Wanna z telewizorem.
Japońska toaleta – podgrzewana deska z funkcją bidetu dla obojga płci (!) oraz pilotem (panel widoczny po lewej stronie). Nad pojemnikiem na wodę – umywalka, aby wodę do spłukiwania najpierw wykorzystać do umycia rąk.
W naszym przekonaniu Japończycy są także bardzo mili, choć jest to ponoć (sami tego nie doświadczyliśmy) bardzo powierzchowne. W mniejszych miejscowościach widok białych ludzi budził zdziwienie i uśmiech na twarzach dorosłych; dzieci otwierały buzie i oglądały się za nami:) Japończycy posługujący się językiem angielskim chętnie rozpoczynali z nami rozmowy. Dzieci ze szkół – w ramach szkolenia się z języka angielskiego – przeprowadzały z nami wywiady (zazwyczaj pytając o jedno i to samo 🙂 ).
Znajomość języka angielskiego nie jest w Japonii powszechna. Niejednokrotnie trudno porozumieć się z obsługą na stacji kolejowej czy w restauracji. Wydaje się, że niektórzy Japończycy wierzą, że powtórzone kilkakrotnie i powoli japońskie słowa nagle okaże się dla obcokrajowców zrozumiałe, bez konieczności ich tłumaczenia. W restauracjach powszechne jest posługiwanie się językiem palcowo -zdjęciowym, tj. pokazywanie palcem zdjęcia tego, co chce się zamówić 🙂 Istnieje także odmiana palcowo-modelowa, w której wskazać należy plastikowy model oddający wygląd potrawy.
Jedzenie w Japonii jest wyśmienite, pod warunkiem, że damy sobie kilka dni na dostosowanie kubków smakowych do tamtejszego sposobu doprawiania potraw (tzn. niepoprawiania). Owoce morza zasmakowały nawet największym sceptykom (tj. Kasi). W Japonii istnieje powiedzenie, że wszystko, co zrobi się z surową rybą celem jej obróbki (gotowanie, smażenie, wędzenie) oznacza jej “zepsucie”. Sekretem doskonałego sushi jest podanie ryby przed upływem 24 godzin od momentu jej złowienia. Oprócz ryb i innych darów morza – oraz naturalnie ryżu – mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni żywią się m.in. makaronami w rosołach, będącymi pierwowzorem zupek błyskawicznych (tzw. chińskich zupek). Japońskie słodycze nie przypominają tych z Polski – są bowiem znacznie mniej słodkie i najczęściej gumowate. Wydaje nam się, iż głównymi składnikami tradycyjnych słodyczy są: ryż, zielona herbata i czerwona fasola.
Sushi bar w Chibie:
w środku kucharze…
… otoczeni przez własne potrawy:)
W niektórych barach w Japonii występuje zjawisko, które nazwaliśmy “wielką dokładką”. Odnosi się ono do ryżu, którego można jeść, ile się chce:) Na zdjęciu bar w Kioto.
Menu w wersji 3D – wystawka przed restauracją.
Maszyna do zakupu obiadu: wystarczy nacisnąć przycisk z nazwą dania, które chce się zamówić (w naszym przypadku – loteria) i zapłacić wskazaną kwotę. Automat drukuje bilecik, który należy wymienić u obsługi na zakupioną niespodziankę:)
Hirosima: przygotowanie okonomiyaków.
W części pochłonięty już przez Kasię okonomiyak (naleśnik, kapusta, smażony makaron, zielona cebulka, wiórki suszonego tuńczyka, sos okonomiyaki oraz majonez).
Tomek wybrał okonomiyaka z jajkiem.
Nasz japoński przewodnik dbał o to, byśmy w razie nagłego głodu mieli zawsze coś pożywnego do zjedzenia. Zaopatrzył nas więc w onigiri.
Onigiri to rodzaj ryżowej kanapki w kształcie trójkąta zawiniętej w nori i nadzianej nie-wiadomo-czym, np. prawdopodobnie tuńczykiem, soją czy glonami (na zdjęciu).
Japończycy nie używają dużej ilości przypraw. Z naszych obserwacji wynika, że dania doprawia się w szczególności sosem sojowym lub zieloną cebulką (na zdjęciu). Bar w Tokyo.
Osaka – uczta dla trojga. Zamiast chipsów do piwa podano … fasolkę
“Rosołek” z makaronem soba i tofu (Nara).
“Rosołek” z makaronem ramen i mięskiem
Zasmażany makaron w zestawie z zupą miso i ryżem (Takayama).
Takayama – Tomek tradycyjnie wybiera potrawę z jajkiem sadzonym.
Okonomiyak z Takayamy.
Japońska restauracja, do której wchodzi się bez butów i siedzi na podłodze (Matsumoto).
Szparagi w tempurze (Matsumoto).
Proste danie pięknie podane – Matsumoto.
Przygotowanie takoyaków (naleśnikowych kulek z przyprawami i kawałkiem ośmiornicy).
Pierwsza reakcja na takoyaka (Osaka).
Nawet znane firmy dostosowują produkty do japońskiego rynku – słodycze z zieloną herbatą.
Bar na Tokyo Station (w metrze) – na zewnątrz automaty do zakupu dań, a …
wewnątrz – wcinamy miso zupy z dodatkami.
Koktajle warzywno-owocowe w tokijskim metrze. Skład może dziwić.
W niektórych restauracjach można zamówić półprodukty, z których samodzielnie przyrządza się potrawy.
Pod przewodnictwem Kawabe san przygotowaliśmy m.in. okonomiyaki.
Tomkowe takoyaki były lepsze, niż te z Osaki.
Przez większą część pobytu w Japonii, dzięki rodzinnym koneksjom :), mieszkaliśmy w prefekturze Chiba, w aglomeracji tokijskiej, nad Zatoką Tokijską, z widokiem na stolicę (Tokyo).
W centrum Tokyo dominują wieżowce…
… niektóre mają surowy wygląd, …
… a inne przypominają termos.
Tokyo jest jednak kolorowe …
… a gdzie tylko może – pojawia się flora …
… i fauna:)
Kolorowe ryby powiewające na wietrze są symbolem obfitości.
W połowie XX w. Japończycy postanowili – wzorem Paryża – sprawić sobie wieżę. Tokyo Tower ma 333 m.
Przezroczysty fragment podłogi w Tokyo Tower pozwala obserwować kolorowe rybki z innej perspektywy.
Bezpieczni – na dole:)
Z Odaiby, sztucznej wyspy w Zatoce Tokijskiej, widok na stolicę.
Na Odaibie znajduje się replika Statuy Wolności.
Widok z Odaiby na Tokyo oraz Tęczowy Most (lądowe połączenie z miastem). Przęsła mostu są nocą oświetlane kolorami tęczy.
Droga powrotna z Odaiby – koleją przez Tęczowy Most. Obok droga dla samochodów. Most ma dwa poziomy.
Kolejka jest bezzałogowa, dzięki czemu można zająć miejsca na samym przodzie!
W tokijskim Chramie Meiji trwają uroczystości.
Nad ich przebiegiem czuwają służby w białych rękawiczkach.
Modlitwy na deseczkach. Sposób użycia: kupić odpowiednią i zostawić w wyznaczonym miejscu.
Choć pogoda nie sprzyjała …
… “ministranci” nosili obuwie typowo letnie.
Najważniejsi uczestnicy uroczystości wyposażeni byli w wersję “zamkniętą” obuwia.
Widok z chramu na tokijski wieżowiec.
Omotesando Dori – wg przewodnika, jeden z najprzyjemniejszych bulwarów w Tokyo.
Centrum Tokyo.
Po lewej stronie widać trwającą budowę kolejnego wieżowca (dźwigi ustawione na górze powstającej budowli).
Przykład połączenia nowoczesności ze starszą zabudową.
W ogrodzie zewnętrznym przed Pałacem Cesarskim spotkaliśmy …
… “pana domu” (?).
Widok z zewnętrznego ogrodu pałacowego na Most Nijubashi i mury pałacowe.
Uwiecznieni na tle mostu z tradycyjnym gestem japońskim, prezentowanym do zdjęć.
Akihabara – Elektryczne Miasto (dzielnica Tokyo).
Całe budynki to sklepy lub salony gier (Akihabara).
Na ulicach ulotki rozdają panie w wyzywających strojach (manga).
Widok na Tokyo z drugiej strony zatoki – plaży w Makuhari.
A na plaży … grill:)
4:45 rano: “wstawajcie, zobaczcie!”. Widok z balkonu w Makuhari na Fuji San.
Przy okazji – widok na Tokyo (4:50 rano).
Widok z tokijskiej dzielnicy Asakusa na Tokyo Skytree, drugi pod względem wysokości budynek na świecie, którego otwarcie nastąpiło kilka dni po naszym wyjeździe z Japonii:(.
Tokyo SkyTree ma 634 m wysokości. Dla porównania: obok “zwykłe” wieżowce; na moście – autobusy.
Słynny budynek Płomień Złota.
Perspektywa, z której Tokyo Skytree nie wygląda już tak imponująco:)
Kolejka w aglomeracji tokijskiej (Chiba).
W Japonii jest niewiele dni wolnych od pracy. Jednym z nich jest dzień 3 maja, tj. dzień uchwalenia Konstytucji (1947 r.). W tym uroczystym dniu udaliśmy się do położonej na południe od Tokyo Kamakury (dawnej stolicy Japonii).
Teren Engaku-ji – świątyni założonej dla upamiętnienia Japończyków poległych w wojnach z Mongołami.
Jeden z pawilonów świątynnych w strugach deszczu.
Teren świątyni Engaku-ji. Mokra zieleń jest bardziej soczysta.
Przyświątynne ogrody, a w nich – kwiaty na pniach drzew.
A także kwiaty pod parasolami!
I las bambusowy.
Brama świątyni Kencho-ji.
Dzwon z brązu zaliczany do skarbów narodowych Japonii (Kencho-ji).
Na terenie Kencho-ji znajduje się ogród założony przez mistrza zen.
Bramy tori w chramie Tsurugaoka Hachimangu, poświęconym bogowi wojny.
Modlitwy w wersji papierowej, przywiązane do przygotowanych w tym celu instalacji. Spotkać można także np. odmianę drzewną.
Młoda para pozująca przed chramem. Goście weselni ubrani byli w kimona.
Olbrzymi Daibutsu (Wielki Budda) na terenie świątyni Kotoku. Brązowy posąg liczy 11 m wysokości; przewyższa go jedynie Budda z Nary.
Uważaj na tsunami, sięgające 7,8 m n.p.m. W XV w. ogromne fale zniszczyły pawilon, w którym stał niegdyś Daibutsu.
Riksza – tradycyjny środek transportu.
Gdy podróżuje się shinkansenami odległości rzędu 900 km nie stanowią problemu. Na tym założeniu zbudowaliśmy plan zwiedzenia zachodniej i centralnej części największej z wysp archipelagu – Honsiu (Hirosima-Miyajima-Kioto-Osaka-Nara).
Hirosima różni się od innych zwiedzanych przez nas miast swoją tragiczną historią. Choć jest to stolica prefektury, będącej ważnym uprzemysłowionym regionem kraju, rzesze odwiedzających miasto turystów przybywają tu w związku z wybuchem w dniu 6 sierpnia 1945 r. bomby atomowej Litle boy, który zabrał ponad 200.000 ludzkich istnień.
W oczekiwaniu na przyjazd shinkansena (Tokyo).
Informacja o pociągu (co jakiś czas, na ułamek sekundy, wyświetlane są informacje w języku angielskim).
Nadjeżdża! Gdy wysiądą podróżni, ubrane na różowo panie w ciągu 10 minut sprzątną pociąg, włącznie ze zmianą pokrowców na zagłówkach i ustawieniem foteli przodem do kierunku jazdy.
Fuji San z okna pociągu…przy średniej prędkości ok. 300 km/h:)
Budynek zwany Kopułą Bomby Atomowej (Genbaku Domu) nie został odbudowany po wybuchu (Hirosima).
Wybuch bomby zniszczył jedynie stropy ówczesnego Pawilonu Promocji Przemysłu w Hirosimie, ściany ocalały.
Kolorowe żurawie – tradycyjny symbol życzeń szybkiego powrotu do zdrowia.
Park Pokoju w czasie Festiwalu Kwiatów.
Dzwon Pokoju.
Kula znaczy miejsce, nad którym nastąpił wybuch bomby atomowej (epicentrum).
Symboliczny nagrobek, w którym pod płytą znajduje się krypta z nazwiskami ofiar wybuchu bomby.
Kopuła Bomby Atomowej nocą.
Miyajima znaczy “wyspa sanktuarium” i jest tradycyjnie uważana za jedno z najpiękniejszych miejsc w kraju. Na wyspie znajduje się chram Itsukushima, jeden z najświętszych sanktuarium shinto w Japonii. Posadowiona w morzu brama torii, prowadząca do chramu, jest – w równym stopniu co Fuji san czy shinkansen – symbolem Kraju Kwitnącej Wiśni. Tego symbolu nie udało się nam jednak zobaczyć …
W drodze na wyspę. Już z daleka wypatrujemy posadowionej w wodzie, liczącej 16 m wysokości bramy torii…
Gdzie ona jest? Zaraz, zaraz, a to co?
Tak, to słynna torii… w remoncie. Brama została uszkodzona przez sztorm dwa tygodnie przed naszym przyjazdem:(
Na wyspie wita nas sarna spożywająca wyrwaną z ręki nieuważnemu turyście gazetę. Ściskamy mocniej przewodnik.
Itsukushima Jinga to chram shinto poświęcony trzem morskim boginiom.
Sanktuarium otoczone jest krytymi słomą przejściami.
Ponoć w czasie przypływu posadowione na palach budynki wydają się unosić nad wodą. W czasie odpływu po odkrytym piasku biegają małe kraby.
Torii znajduje się 160 m od chramu. “Zrobić wam zdjęcie z rusztowaniami?”
Pagoda Mijajimy.
W drodze na najwyższy punkt wyspy.
Morze Wewnętrzne oglądane z wysokości.
Na szczycie góry Misen (530 m n.p.m.).
Jak głosi przewodnik: w Kioto jest wszystko, czego sobie tylko turyści mogą życzyć: ponad 1800 świątyń, setki chramów, zabytkowe budowle i dzielnice, słynne ogrody i piękne miejsca wśród zadrzewionych wzgórz. I rzeczywiście – trudno poruszać się po Kioto nie natrafiwszy na zabytek lub inny godny uwagi widok. Trzy dni w Kioto wystarczyły na zapoznanie się z najważniejszymi miejscami dawnej stolicy Japonii.
Kiyomizu-dera to buddyjski kompleks usytuowany na zboczach gór; główny pawilon posadowiony jest na podwyższeniu z pali.
Na terenie Kiyomizu-dera znajduje się źródełko, z którego pielgrzymi piją wodę.
Kasia – choć nie zalicza się do pielgrzymów – wody skosztowała.
“Karne japonki” z Kiyomizu-dera:)
Wsparta na palach weranda głównego pawilonu Kiyomizu-dera.
W świątyni bogini Kannon znajduje się jej posąg (ma 100 rąk) oraz posągi 1000 strażników, o ludzkich rozmiarach, strzegących bogini. No photo!
Kinkaku-ji czyli świątynia Złotego Pawilonu. Na pierwszym planie żuraw.
Złoty Pawilon zawdzięcza swój wygląd płatkom złota, którymi został obłożony.
Przyświątynna przyroda.
W Ginkaku-ji, czyli świątyni Srebrnego Pawilonu, znajduje się żwirowa “makieta” obrazująca Fuji san i fale oceanu.
Srebrny Pawilon nie został ukończony przez swego twórcę. I dlatego jest drewniany.
Widok na Ginkaku-ji z pobliskiego wzgórza.
Świątynia Ryōan-ji słynie z kamiennego ogrodu. Na zdjęciu jego miniaturka.
Ogród to prostokąt o wymiarach 30×10 m, w którym ułożono 15 kamieni w 5 grupach obłożonych mchem. Przestrzeń między nimi wypełnia żwirek.
Świątynia świątyni nierówna. W Kioto jest wiele zabytków wpisanych na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Są też świątynie wielkości lodówki.
Japońskie dzwony nie mają serc. Dźwięk wydobywa się z nich za pomocą poziomej belki, którą od zewnątrz uderza się w dzwon. Są też inne sposoby:)
Kioto to oczywiście nie tylko świątynie, przecież 18 mln osób musi gdzieś mieszkać.
Psy w ubraniach to w Japonii standard. Pies w Kioto przykuł naszą uwagę okularami przeciwsłonecznymi!
Osaka jest miastem biznesu, przemysłu i rozrywki, konkurującym z Tokyo. To trzecie pod względem wielkości (po Tokyo i Jokohamie) miasto w Japonii.
Widok z Umeda Sky Building (173 m wysokości) w Osace.
Osaka z Umeda Sky Building.
Takie tam, drugie Tokio. Wieżowce i wieżowce z autostradą w środku.
Zamek w Osace (Osaka-jo). Oryginalny jest jedynie mur, na którym zamek jest posadowiony.
Zamek Osaka jest betonową kopią poprzednika z XVI w.
Mimo swej betonowości – zamek robi wrażenie.
Dotomburi – znana dzielnica rozrywki w Osace.
Ilość reklam świetlnych jest przytłaczająca.
Od razu wiadomo, która restauracja w czym się specjalizuje.
Nara słynie z danieli, które według shinto (tradycyjnej religii japońskiej opartej na mitologii) są boskimi wysłannikami oraz (tu zaskoczenie) licznych zabytków.
“Witam w Narze. Macie coś do jedzenia?”
“Cześć Kasiu” – “Cześć Danielu”
Oprócz kopytnych w Narze było także wiele dzieci z japońskich szkół, które pod nadzorem nauczycieli starały się szlifować swój angielski. Jako nieliczni Europejczycy byliśmy rozchwytywani:)
Wielki Chram Kasuga słynie z ok. 1000 kamiennych latarń, ustawionych wzdłuż drogi do sanktuarium.
Kolejne 1600 brązowych latarń zwisa z okapów budynków usytuowanych bliżej sanktuarium
Kamienne latarnie są darami od wiernych.
Liczący 16 m wysokości brązowy posąg Wielkiego Buddy w świątyni Tōdai-ji jest największym w świecie pomnikiem z brązu.
“Ciekawe, czy mają tu dziczyznę w restauracjach?”.
Lody z zielonej herbaty nie są – na szczęście – przysmakiem danieli.
W odległości ok. 120 km na północ od Tokio leży Nikko. Niewielka miejscowość wprost kipi od pełnych przepychu świątyń. Główną atrakcją miasteczka jest wzniesiony ku czci wielkiego sioguna Tokugawy Ieyasu chram Toshogu, w obrębie którego znajduje się mauzoleum sioguna. Według naszego przewodnika: Toshogu ogromnie odbiega od elegancji klasycznego, japońskiego smaku, jest raczej odbiciem rokokowej przesady chińskiej dynastii Ming i parweniuszowskich gustów wojskowych dyktatorów. Zdjęcia pomocne do samodzielnej oceny znajdziecie w galerii.
Shin kyo (Święty Most) – na drodze do największych zabytków Nikko.
Na terenie chramu Toshogu znajduje się mauzoleum wielkiego sioguna Ieyasu Tokugawy, do którego prowadzą liczne schody.
Początkowo – zgodnie z wolą sioguna – mauzoleum było skromne…
… jednak jego wnuk postanowił wybudować chram Toshogu godny swego wielkiego dziadka.
Chram, jako całość, sprawia wrażenie “przeładowanego”…
… ale trudno odmówić uroku misternie wykonanym i kolorowym rzeźbom zdobiącym poszczególne budowle.
Detale są niesamowite.
Słynna triada małp: “Nie słuchaj zła, nie mów zła, nie patrz na zło”.
Na budynkach ukazane są także inne “zalecenia”, odnoszące się do miłości, przyjaźni czy macierzynstwa.
Yomeimon (Brama Światła Słonecznego) ozdobiona jest 400 złoconymi, wielobarwnymi rzeźbami.
Górują smoki!
… i słonie (?).
Słynna rzeźba Nemuri neko (śpiącego kota), którą oczywiście musieliśmy zobaczyć:)
Beczki z sake składowane w chramie.
400-letni ogród japoński pozwolił ochłonąć po otrzymanej dawce wrażeń.
Mimo wielkich chęci, z uwagi na zamknięcie szlaków turystycznych (otwartych jedynie w lipcu i sierpniu) postanowiliśmy nie oglądać Fuji z bliska 🙁
Wyprawy w Góry nie mogliśmy sobie jednak odmówić. Wybraliśmy się na wyprawę szlakiem Takayama – Kurobe dam – Matsumoto.
Takayama to miejscowość, której nazwa w języku japońskim znaczy wysoka góra, położona na zachodnich zboczach Alp Japońskich. Z Takayamy ruszyliśmy do Kurobe dam, czyli zapory wodnej na rzece Kurobe. Wycieczkę tę, wiodącą przez Tateyama Kurobe Alpine Route, czyli słynną górską trasę widokową, obfitującą w unikatowe krajobrazy oraz transport kombinowany, zakończyliśmy w Matsumoto. Plany skierowania się do Nagano pokrzyżował ulewny deszcz.
Stare drewniane domy – centrum Takayamy.
W większości tych domów znajdują się sklepy z pamiątkami lub muzea.
Rikszarzy w Takayamie nie brakuje. Widzieliśmy nawet specjalistyczny sklep dla nich!
Udało nam się, na własnych nogach, wybrać w Góry…
… a że tam było chłodniej, spotkaliśmy ostatnią chyba kwitnącą wiśnię:)
Widok na Alpy Japońskie.
W Górach też były świątynie…
… a w nich posągi otoczone girlandami papierowych łabędzi.
Krajobraz Takayamy.
Pewnego poranka pociągiem dotarliśmy do Toyamy, skąd po przesiadce na kolejny pociąg, trafiliśmy do Tateyamy, rozpoczynając zwiedzanie trasy widokowej.
W drodze do Toyamy podziwialiśmy pola ryżowe. Potem krajobraz uległ przemianie…
Z Tateyamy kolejką linową, a następnie autobusem, dotarliśmy do Murodo.
Murodo to miejsce, w którym turyści podziwiać mogą olbrzymie ilości śniegu.
Alpine Route otwarta jest w okresie od kwietnia/maja do września/października każdego roku.
Aby otworzyć trasę specjalny sprzęt wyrusza w góry, by usunąć z drogi autobusów śnieg, który nagromadził się przez zimę. Jak widać na zdjęciu sprzęt trochę pracy ma:)
Trolejbusem przez wnętrze góry, a potem widoczną na zdjęciu kolejką linową – zjeżdżamy na wysokość 1828 m n.p.m.
Następną kolejką docieramy do wysokości 1455 m n.p.m.
Tym sposobem trafiamy na zaporę na rzece Kurobe (Kurobe Dam).
Zapora ma 186 m wysokości, długość 492 m i jest położona na wysokości 1454 m n.p.m.
Po przejściu zapory i krótkiego fragmentu tunelu, wsiadamy do trolejbusa, którym przez wnętrze kolejnej góry, docieramy do Ogizawy.
Żegnamy się z trolejbusem, przesiadamy na autobus do Omachi, a stamtąd pociągiem trafiamy do Matsumoto. Dzień był długi i pełen wrażeń:)
Od rana zwiedzamy Matsumoto.
W związku z panującą pogodą nabyliśmy popularne w Japonii niewidoczne parasole.
Zamek w Matsumoto.
Osiemnaście dni, które spędziliśmy na Honsiu, z pewnością nie pozwoliły nam zapoznać się z japońską kulturą w zakresie, który można uznać za wystarczający. Do zobaczenia pozostały nam także pozostałe duże wyspy archipelagu oraz Okinawa. Wniosek jest taki, że musimy do Japonii kiedyś powrócić, co uczynimy z olbrzymią przyjemnością.
Pięknie dziękujemy Andrzejowi, który udzielił nam schronienia, służył za przewodnika oraz wprowadził w japońską rzeczywistość (czyli z serii: “a teraz pokażę wam, jak się w Japonii…..”, np. jedzie metrem, śpi w shinkansenie, kupuje obiad, podróżuje taksówką, je sushi, wsiada do samolotu). Te wskazówki były nieocenione:)
Related
Wspaniała wyprawa. Też się kiedyś wybiorę. Bardzo miło czyta się Waszego bloga. Czekam na kolejne porcje ciekawych relacji