W ostatnią niedzielę wakacji (2 września 2012 r.) postanowiliśmy zdobyć Koskową Górę. Nie tylko nam zrodził się w głowie ten pomysł 🙂 W Roli Jabconiowej, na szlaku spotkaliśmy Członków Założycieli (http://www.pozytywy.pl/baran/zdobywanie/index.php?q=koskowa_gora), w komplecie. Głowy Rodzin zajęły się logistyką i rozwiązały problem wynikający z liniowego ułożenia trasy (brak środka komunikacji po dotarciu na koniec zaplanowanego odcinka), parkując jedno z aut na początku, drugie zaś na jego końcu.
Ekipa doświadczyła urodzaju jeżyn (ostrężyn), których nie była w stanie zjadać na bieżąco. Członkowie Założyciele zostali zmuszeni zaistniałą sytuacją do zabrania leśnych płodów do domu 🙂
W wędrówce na szczyt przeszkadzały nam quady i motocykle, które rozchlapując kałuże i zanieczyszczając powietrze, zakłócały leśną ciszę.
Choć od rana zapowiadano wyśmienitą pogodę w Beskidach, to prognoza ta nie obejmowała najwyraźniej Beskidu Wyspowego. Zachmurzenie było odczuwalne, zaś przed szczytem ogarnęła nas materializująca się wilgoć (tj. mgła, jak zwykle od kilku wyjazdów).
Na szczycie uczta i sesja fotograficzna, a następnie szlakiem na Parszywkę.
Trasa na początku stroma i uciążliwa z uwagi na wysypane na drodze kamienie, przerodziła się następnie w łagodne i szerokie trakty, sprzyjające wygodnym wędrówkom. Liczne ukwiecone łąki i jeżynowe miedze urozmaiciły widoki. Szczyt znajduje się na dużej polanie, nadającej się na pikniki.
Kilka zdjęć (ale jakoś mniej niż zazwyczaj):