Na przełomie maja i czerwca 2018 r., wykorzystując świąteczny czwartek, postanowiliśmy udać się do Poznania, bo choć “byliśmy” w mieście parę razy, to zawsze osobno i albo przejazdem, albo służbowo. Uznaliśmy, że pora już zobaczyć słynne koziołki! Oczywiście można do stolicy Wielkopolski dostać się autem, pociągiem, czy autobusem, a nawet stopem. Ale jak ma się rower, cztery dni do dyspozycji, niespożyte pokłady energii, dystans 200 km i wyznaczoną trasę R9 to przecież nie można inaczej niż jednośladem poruszanym siłą własnych mięśni!
Wspomniana R9 to jedna z tras europejskiej sieci szlaków rowerowych EuroVelo. Wiedzie ona z chorwackiej Puli nad Adriatykiem do polskiego Gdańska. Na polskim fragmencie trasa zahacza m.in. o Świdnicę, Wrocław, Poznań i Gniezno. Przyznamy jednak, iż nie pozostaliśmy wierni tej trasie: w Gostyniu ostatecznie porzuciliśmy ją na dobre, wybierając mniej uczęszczane drogi i ścieżki oraz wjazd do Poznania od wschodu.
Dzień pierwszy:
Zaczęliśmy od przemierzenia znanej nam już z poprzednich, jednodniowych wypadów, trasę z Wrocławia do Trzebnicy. W Trzebnicy posililiśmy się w sprawdzonej pizzerii nieopodal Sanktuarium Świętej Jadwigi Śląskiej. Następnie ruszyliśmy nad stawy milickie w Dolinie Baryczy, gdzie też już trochę wcześniej jeździliśmy na rowerach. Ostatnia część trasy zaprowadziła nas do Pakosławia, który odwiedziliśmy przy okazji wypadu pod koniec 2015 r. Wymyśliliśmy, że w drodze co Poznania spać będziemy w klimatycznych miejscach, i tym sposobem trafiliśmy na nocleg do Pałacu w Pakosławiu, który z pewnością możemy polecić. Łącznie przejechaliśmy tego dnia 70 km, pokonując przy tym Góry Kocie 🙂 A jakże!
Za Pierwoszowem. Widok na Wrocław i górujący nad miastem SkyTower.
Buszując w zbożu (życie) 🙂
Boże Ciało przed Sanktuarium Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy.
Po lunchowej pizzy jedziemy dalej.
Kościół NMP Królowej Polski w Koniowie.
Stawy Milickie, oznaczenie tras i wąskiej ścieżki.
Zadowolony Tomek, aż miło popatrzeć 🙂
Stawy milickie …
… i ich mieszkańcy.
O ile czapla na wodzie …
… w tym rejonie …
… wcale nas nie zdziwiła.
Ale czapla na drzewie!?!?
Szok i niedowierzanie!
Nad jednym stawem, w koronach drzew, kryło się ich kilka.
Pałac w Pakosławiu.
W oczekiwaniu na obiad. Na tyłach Pałacu można poleżakować.
Kościół w Pakosławiu pod wezwaniem Św. Walentego!
Dzień drugi:
Z Pakosławia do Gostynia jechało nam się super. W Gostyniu na Rynku zawitaliśmy do pierogarni. Były pyszne, ale w lokalu było ze 35℃, więc jadło się niełatwo. W Gostyniu trochę pozwiedzaliśmy, a potem ruszyliśmy w dalszą drogę, do Śremia, napotykając nieco piaszczystych ścieżek polnych. Za Śremem zrobiło się naprawdę nieciekawie: leśne drogi tonęły w piasku, a w powietrzu fruwały chmary krwiożerczych i zgłodniałych giez oraz komarów. Tych kilka kilometrów było baaardzo wymagających, a siły były już mocno nadwyrężone. Na nocleg do Kórnika dotarliśmy półżywi. Tego dnia przemierzyliśmy dystans niemal 100 km. Tak, jak poprzedniej nocy, nocleg był z charakterem – tym razem zatrzymaliśmy się w Willi Nestor.
W pobliżu Pakosławia wciąż było sporo wodnego ptactwa.
Potem pojawiły się inne gatunki.
W okolicach Gostynia wzrok przyciąga nie samo miasto, lecz Bazylika na pobliskiej Świętej Górze.
Ratusz na Rynku w Gostyniu.
Rynek w Gostyniu.
Gotycki kościół p.w. Św. Małgorzaty nieopodal gostyńskiego Rynku.
Barokowy kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP i św. Filipa Neri na Świętej Górze.
Oprócz Bazyliki na Świętej Górze znajdują się także zabudowania klasztorne filipinów.
Jedziemy, a raczej idziemy, dalej.
Ale widoki piękne 🙂
Na moście w Śremie. Pod nami Warta.
Willa Nestor, czyli nasz nocleg w Kórniku.
Dzień trzeci:
Rozpoczęliśmy go od zwiedzenia Kórnika, na co poprzedniego dnia brakło nam sił i ochoty. Choć nie weszliśmy do zamku, to zwiedziliśmy znajdujące się koło niego arboretum. Szybko dojechaliśmy do granic administracyjnych Poznania, ale w drodze do hotelu zatrzymaliśmy się na dłużej nad Jeziorem Maltańskim (sztucznym zbiornikiem wodnym, oddanym do użytku w 1952 r.). Gdy dotarliśmy do hotelu Don Prestige Residence, pozostawiliśmy w garażu nasze rumaki i udaliśmy się na zasłużony obiad. I tak właśnie trafiliśmy na pyszne kopytka, do miejsca o nazwie 4Alternatywy kopytka & lunch. Wiadomo, że Poznań słynie z pyr, danie wydało nam się zatem regionalne. Lokal przypadł nam do gustu, zarówno jeśli chodzi o smak, jak i obsługę. Może miejsca nie było dużo i stoły nie błyszczały czystością, ale zamówione kopytka zjedliśmy co do jednego, choć porcje były spore. Po jedzeniu się rozpadało, co przeszkodziło nam w zwiedzaniu. W czasie opadów naładowaliśmy akumulatory i, gdy już się wypogodziło, ruszyliśmy na wieczorne zwiedzanie miasta.
Fontanna na Jeziorze Kórnickim.
Wejścia do Zamku w Kórniku strzeże m.in. groźny dzik.
A oto i sam zamek, oglądany od strony południowo-wschodniej, z charakterystyczną wieżą.
Neogotycka wieża oraz most, prowadzący do głównego wejścia, od strony północnej.
Zamek w Kórniku od strony południowej, z dominującym łukiem indyjskim.
W arboretum, utworzonym na terenie parku zamkowego, znajduje się ponoć ok. 3000 gatunków roślin. I co najmniej jedna mysz 🙂
Kitki w Kórniku. W zamku mieści się muzeum oraz Biblioteka PAN.
Pomnik Wisławy Szymborskiej w formie ławeczki z kotem. Na “kartkach”, na których siedzi kot, zapisano fragment wiersza noblistki pt. “Kot w pustym mieszkaniu”.
Na promenadzie im. Wisławy Szymborskiej. Związek miasta z poetką wynika z tego, że urodziła się Ona na terenie obecnie zajmowanym przez Kórnik.
Wzdłuż północnego brzegu Jeziora Maltańskiego biegnie trasa kolejki wąskotorowej. Tu ostatni jej przystanek – Zwierzyniec, czyli Nowe Zoo.
Kolejka kursuje od kwietnia do września i jest niewątpliwą atrakcją, nie tylko dla dzieci.
Nad Jeziorem Maltańskim trwał Survival Race i chwilę podziwialiśmy zmagania zawodników z przeszkodami, np. rażącą prądem 🙂
Malta Poznań – Centrum Sportu.
Malta Ski. Tamtędy także przebiegała trasa Survival Race.
Zbliżamy się do centrum. Przed nami Bazylika Archikatedralna św. Apostołów Piotra i Pawła.
Dzień dobry w Poznaniu 🙂
Fontanna Apolla, jedna z czterech znajdujących się na Starym Rynku w Poznaniu. W tle Ratusz.
Wschodnia ściana wewnętrznej zabudowy rynku, z przykuwającym uwagę budynkiem neorenesansowego Ratusza.
Frontowa ściana Ratusza ozdobiona jest arkadami i licznymi malowidłami, m.in. medalionami z wielkimi postaciami starożytności oraz pocztem królów z dynastii Jagiellonów.
Domki budnicze to wąskie kamieniczki kupców, pochodzące z XVI w. Ich barwne elewacje rozweselają wschodnią część rynku.
Południowa część rynku nie jest tak okazała, jak pozostałe. W pawilonach mieszą się: Galeria Miejska Arsenał oraz Wielkopolskie Muzeum Wojskowe. Na pierwszym planie figura św. Jana Nepomucena.
Po prawej stronie widoczny fragment budynku wagi miejskiej, w tle Ratusz (elewacja zachodnia).
Pomiędzy Ratuszem a budynkiem wagi miejskiej znajduje się studzienka z pomnikiem bamberki.
Zamek Królewski w Poznaniu. Jego odbudowa (w XXI w.) budziła wiele kontrowersji. Nazywany jest najbrzydszym zamkiem w Polsce i zamkiem Gargamela.
Wchodzimy na Ostrów Tumski. Uwagę od razu przykuwa Bazylika Archikatedralna św. Apostołów Piotra i Pawła. W katedrze pochowani zostali pierwsi władcy Polski.
Widok na katedrę od wschodu. Trójnawowa bazylika otoczona jest dwunastoma kaplicami. Obecny wygląd katedra uzyskała po odbudowie przeprowadzonej po II wojnie światowej.
Ostrów Tumski. Po prawej kościół NMP, usytuowany w miejscu pierwszej świątyni chrześcijańskiej w Polsce; po lewej Psałteria, czyli budynek mieszkalny dla psałterzystów.
Brama Poznania widziana z Mostu Jordana nad Cybiną. Modernistyczny budynek muzeum połączony jest kładką z pozostałościami umocnień na Ostrowie.
Na Wolnym Dziedzińcu Urzędu Miejskiego, między Poznańską Farą i Urzędem Miejskim, odbywał się Drugi Poznański Festiwal Ukulele.
Trwa porywający koncert PPNOU, czyli Pierwszej Poznańskiej Niesymfonicznej Orkiestry Ukulele.
Czwarty dzień:
Rowery ze spakowanymi sakwami pozostawiliśmy w podziemnym parkingu, gdzie nasze rumaki nocowały. Dzięki temu mogliśmy zwiedzać centrum Poznania na nogach. I tak właśnie, per pedes, kontynuowaliśmy poznawanie miasta. Oczywiście główną atrakcją turystyczną, którą chcieliśmy zobaczyć, były koziołki na Rynku, czyli urządzenie błazeńskie na wieży Ratuszowej.
Zgodnie z legendą, gdy po pożarze oddawano do użytku nowy zegar na ratuszowej wieży, zorganizowana została wielka uczta, na którą zaproszono znamienitych gości. Jednym z dań miała być pieczeń. Do obracania jej na rożnie wyznaczony został młody kuchcik Pietrek, który przez nieuwagę, doprowadził do spalenia się pieczeni. Kuchcik, chcąc ratować skórę i przygotować inne danie, pobiegł na pobliskie pastwisko i zabrał stamtąd dwa małe białe koziołki, prowadząc je do ratuszowej kuchni. Zwierzęta uciekły kuchcikowi i wbiegły na gzyms ratuszowej wieży, gdzie, zestresowane sytuacją, zaczęły się … bóść rogami. Koziołki widzieli wszyscy zaproszeni na ucztę goście, którym zdarzenie to bardzo się spodobało. Rozbawiony burmistrz darował winę Pietrkowi, życie koziołkom (które wróciły do swojej właścicielki), a zegarmistrzowi polecił skonstruować mechanizm, który co dzień będzie wprawiał w ruch dwa trykające się koziołki.
Poza występem koziołków (w samo południe), obejrzeliśmy także m.in. dzielnicę cesarską oraz Makietę Dawnego Poznania. A potem wróciliśmy po rowery i pojechaliśmy na dworzec kolejowy, a stamtąd – pociągiem – do domu.
Zamek Cesarski, wzniesiony w stylu neoromańskim na początku XX w. Miał potwierdzić przynależność Wielkopolski do Rzeszy.
Collegium Minus Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ten neorenesansowy gmach otwarty został w 1910 r.
Przed budynkiem Uniwersytetu znajduje się plac Adama Mickiewicza. Z prawej strony widoczny jest pomnik wieszcza.
Pomnik Poznańskiego Czerwca 1956 to dwa krzyże (symbole śmierci i zmartwychwstania) oraz monument z głową orła. Krzyże mają wysokość 19,5 oraz 21 metrów.
Budynek Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki. Przy schodach stoją rzeźby symbolizujące Lirykę (kobieta na lwie) i Dramat (mężczyzna z panterą). Na szczycie budynku znajduje się pegaz.
Okrąglak to zbudowany po II wojnie światowej Dom Towarowy. Obecnie pełni funkcje biurowo-usługowe. W 2005 r. otrzymał nagrodę Złotego Quadro jako najlepszy poznański budynek półwiecza.
Imponujący Plac Wolności z monumentalną zabudową. Od lewej: Biblioteka Raczyńskich, Muzeum Narodowe w Poznaniu oraz Hotel Bazar. Na pierwszym planie Fontanna Wolności z 2012 r.
Fontanna Higiei na Placu Wolności. W tle budynek Biblioteki Raczyńskich z pierwszej połowy XIX w. Obecnie pod Placem znajduje się podziemny parking.
Przed Ratuszem tłum turystów oczekuje na występ koziołków.
12:00! Pojawiają się koziołki…
… szykują …
… i bodą. I tak dwanaście razy 🙂
Całe przedstawienie trwa niespełna 5 minut.
Ostatnie spojrzenie na wyjątkowy budynek Ratusza w Poznaniu.
Pomnik koziołków na Placu Kolegiackim, przy Urzędzie Miejskim.
Z pewnością nie poświęciliśmy na Poznań tyle czasu, na ile miasto to zasługuje. Ale mamy już pewne o nim pojęcie 🙂 Ratusz i okoliczne kamieniczki, oraz oczywiście koziołki, robią bardzo dobre wrażenie. Ostrów nastraja i wycisza. A Poznański Festiwal Ukulele z pewnością energetyzuje!
Related