Świętokrzyskie rowerem – wrzesień 2016 r.

Zarówno nam, jak i Basi oraz Piotrkowi (ekipa krakowska) spodobało się kilkudniowe rowerowanie z sakwami. I tak, od słowa do słowa, we wrześniu 2016 r., wyruszyliśmy na trzydniową pętlę po Świętokrzyskim. Dodać należy, że trasa i noclegi zostały wybrane przez Basię i Piotrka, za co im niezmiernie dziękujemy. Trasa pokrywała się częściowo z wiodącym przez województwo świętokrzyskie wschodnim szlakiem rowerowym Green Velo.

Wystartowaliśmy z Kielc, gdzie mieliśmy przednocleg 🙂 Trzeba przyznać, że w czasie całego wyjazdu pogoda była lepsza, niż w wakacje.

Pierwszego dnia do przejechania mieliśmy niemal 65 km, przez centrum Kielc, Dąbrowę, Masłów Drugi i Bodzentyn do Grzegorzowic, z widokiem na Święty Krzyż, gdzie spaliśmy w znakomitych warunkach i jedliśmy pyszności w Dworku Lachowicze. Miejsce to polecić możemy pod każdym względem, wszystko tam nam odpowiadało 🙂 I były koty!

Drugiego dnia z Grzegorzowic ruszyliśmy, przez Opatów i Ujazd, w okolice Rakowa (Rembów), gdzie mieliśmy zamówiony kolejny nocleg. Niestety na 2 godziny przed dotarciem na miejsce właściciel poinformował nas telefonicznie, że nas nie przyjmie, gdyż musi pilnie wyjechać. Dlatego też nie możemy polecić tej agroturystyki. Co prawda – anulując naszą rezerwację – Pan podpowiedział nam, gdzie znajdziemy nocleg (zaskakująco trudno było bowiem w okolicy Rakowa znaleźć wolne miejsca noclegowe w niedzielę wieczorem). Z tej podpowiedzi skorzystaliśmy, gdyż nic innego nie byliśmy w stanie zorganizować, a nie byliśmy gotowi na kolejne kilometry do Kurozwęk czy Staszowa (i tak tego dnia przejechaliśmy prawie 70 km). Miejsca, gdzie spędziliśmy noc nie tylko nie możemy jednak polecić, ale wręcz przed nim ostrzegamy. To “agroturystyka” w miejscowości Zalesie 10. Serio, pod żadnym pozorem!

Trzeciego dnia, czym prędzej, ruszyliśmy w dalszą drogę – przez Raków, Mędrów, Ujny do Borkowa i dalej, przez Dyminy do punktu, z którego wystartowaliśmy pierwszego dnia, łącznie 58 km.

Poniżej dokumentacja zdjęciowa z poszczególnych dni wyprawy, a także trasy przejazdów.

Choć Kasia odchorowała zwłaszcza pierwszy dzień wyprawy (uciążliwą czkawką!), to z pewnością wyjazd należał do bardzo udanych. Wspaniała pogoda, dobre towarzystwo i piękne krajobrazy to to, co lubimy. Poza tym mamy za sobą pierwszą wyprawę po pofałdowanej trasie. Doświadczenie na niej zdobyte (przez Kasię) pewnie się jeszcze w życiu przyda 🙂

Dzień 1: Kielce – Grzegorzowice (k. Nowej Słupi)

Dzień 2: Grzegorzowice – Zalesie (k. Rakowa)

Dzień 3: Zalesie – Kielce

This entry was posted in Góry, Polska, rowery and tagged , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *