Sylwester 2016 r. – Pradziad

Powszechnie wiadomym jest, iż nie jest w naszym zwyczaju huczne świętowanie ostatniego dnia roku. Końcówka 2016 r. była piękna pod względem pogody – lekki mróz, a w Górach śnieg. Pomyśleliśmy o jakimś jednodniowym wypadzie (bo na próbę rezerwacji noclegu gdziekolwiek w Górach było już o jakieś pół roku za późno). W Święta widzieliśmy się z Marcią, która przypomniała nam wspólną wyprawę (w ramach Harcerskiego Rajdu Zimowego Głuchołazy) sprzed 15 lat na czeskiego Pradziada. I choć Marcia skupiła się na trudnym fragmencie tej trasy (skrócie na szczyt, ze śniegiem po uda), jakoś tak za Pradziadem zatęskniliśmy 🙂

Realizując plan, inaczej, niż większość normalnych ludzi, wstaliśmy w Sylwestra grubo przed świtem. Przygotowaliśmy kanapki i herbatę w termosach, zabraliśmy batoniki, ubraliśmy się ciepło, a do plecaka spakowaliśmy jeszcze więcej ciepłych ubrań. I pojechaliśmy do Czech.

Samochód zostawiliśmy na parkingu w miejscowości Kouty nad Desnou i niebieski ruszyliśmy, prowadzącą do elektrowni drogą. Po niemal 6 km szlak odbił w las i rozpoczęliśmy trwające 1,5 godziny podejście przez rezerwat przyrody Divoký důl (Dziki wąwóz). Szlak zaprowadził nas do głównej trasy prowadzącej na Pradziada, przypominającej tę, która wiedzie z Karpacza na Śnieżkę – jest równie szeroka i tłoczna 🙂

Ze szczytu sprowadził nas niebieski, z którego następnie odbiliśmy na zielony, w kierunku na Kouty nad Desnou. Po drodze mijaliśmy schronisko Švýcárna, z którym wiązaliśmy duże nadzieje, jeśli chodzi o obiad. Niestety, schronisko w Sylwestra otwarte było dla turystów tylko do godziny 15. Na szczęście mieliśmy jeszcze kanapki! Švýcárna to było trzecie z kolei miejsce w Czechach, w którym, w 2016 r., bezskutecznie usiłowaliśmy zjeść smażony ser (pierwszy raz zawód spotkał nas na wyprawie rowerowej w maju, drugi raz w czasie majowej wyprawy w Karkonosze). Mamy nadzieję, że klątwa czeskiego smażonego sera dotyczyła tylko 2016 r.

Przez Kamzik i Petrovkę kontynuowaliśmy marsz zielony, który w znacznej części pokrywał się z trasą biegową dla narciarzy. Niestety po godz. 16 zrobiło się na tyle ciemno, że musieliśmy używać latarek. I nie wypatrzyliśmy ostatniego skrętu szlaku w las, kontynuując wędrowanie trasą biegową, która oczywiście była nieco dłuższa. Do samochodu dotarliśmy ok. godz. 17:30.

Poniżej fotograficzna dokumentacja naszej wyprawy i wykres z trasy.

Wyprawa udała nam się wyśmienicie: zmęczyliśmy się nie lada, ostatnie kilometry trasy przeszliśmy po zachodzie słońca, do domu dotarliśmy przed 20 i z trudem dotrwaliśmy do północy. Sylwester prawie taki, jak sześć lat wcześniej, gdy przeprowadzaliśmy się do obecnego mieszkania i ostatni karton z rzeczami przynieśliśmy z auta o 23:30. Oba są niezwykłe i będą pewnie niezapomniane 🙂

Dziękujemy Marci za natchnienie, co do kierunku wyprawy 🙂

This entry was posted in Europa, Góry and tagged , , , , . Bookmark the permalink.

One Response to Sylwester 2016 r. – Pradziad

  1. Marta says:

    Piękny, sentymentalny wpis. Zdjęcia przypomniały mi te chwile i te miejsca sprzed 15 lat (zwłaszcza leśną, wąską drogę – rezerwat przyrody Divoky Dul). Całuski dla Was, Kitki 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *