Skopiec (Góry Kaczawskie)

Zaniedbaliśmy nieco BARANA. Tymczasem (przez ponad dwumiesięczny czas nieprzebywania w Górach, przynajmniej polskich) zdążyła się zmienić pora roku (na zimę) i warunki pogodowe (na zimowe).

Dostosowaliśmy do powyższego rodzaj zaopatrzenia (herbata z termosu zamiast wody), ubraliśmy czapki i w drogę. Na pierwszą wyprawę w odmienionej aurze wybraliśmy Skopiec w Górach Kaczawskich (724 m n.p.m.). Oprócz wejścia na Skopiec chcieliśmy (Tomek chciał przyp. Kasia) odwiedzić choć jedną z tamtejszych jaskiń, a może nawet i dwie (np. Jaskinię nad Potokiem lub Wielką Północną, jako że nie wymagają specjalistycznego sprzętu).
Wycieczkę rozpoczęliśmy z miejscowości Radzimowice.
Mała wioska w górach przywitała nas zadbanym skwerkiem, pełniącym rolę centralnego placu oraz pomocnym i serdecznym sołtysem, który sprezentował nam folder informacyjny o Starej Górze (jak niegdyś nazywała się miejscowość) i – zapewne niechcący – wymusił na nas zmianę wcześniej zaplanowanej trasy (skoro i tak musimy zrobić pętlę, to co za różnica, od której strony zaczniemy? 🙂 ).
Spod domu sołtysa (wg otrzymanego folderu: jednego z 11 domów, które znajdują się w wiosce) ruszyliśmy   do Wojcieszowa. Po drodze znaleźliśmy ślady po dawnym górnictwie, w postaci szybów – Arnold i Louis  (to jest coś co Tomek lubi najbardziej http://eksploracja.org.pl/e_html/wilhelm.htm).
Z Wojcieszowa, nadal  , dotarliśmy do Przełęczy Komarnickiej, a stamtąd zaśnieżonymi ścieżkami na szczyty: Baraniec (723 m n.p.m.) oraz Skopiec (724 m n.p.m.).
Trzeba nadmienić, że mapa Gór Kaczawskich, z której korzystaliśmy na niniejszej wyprawie pochodzi z naszych bogatych, przez lata gromadzonych, zbiorów bibliofilskich. Mapa ta wydana była dość dawno temu, ale nie uznaliśmy tego za problem, bo przecież Góry się tak szybko nie zmieniają. A jednak …
Na naszej mapie to Baraniec jest wyższy (720 m n.p.m.), zaś Skopiec liczy 718 m n.p.m. Dla pewności poszliśmy najpierw na Baraniec, a potem na Skopiec. Aby zdobyć wierzchołek Skopca musieliśmy zejść z  w boczną ścieżkę, a ze ścieżki w las, a w lesie śnieg… w każdym razie udało się i znaleźliśmy się na szczycie.
Śnieg pokrył wszystkie ścieżki, które miały skrócić drogę powrotną. Droga powrotna – wg zamysłu Tomasza – odbyć się miała poza szlakami, przez co miała być krótsza. Drugie z zamierzeń udało się zrealizować jedynie połowicznie (większość ścieżek i dróg leśnych było przykrytych śniegiem i nie było ich widać). Napotkane na trasie leśne maszyny i zwierzęta nie były w stanie wskazać najkrótszej drogi powrotnej 🙂 Jednak przeczucie nas nie myliło i droga zaprowadziła nas dokładnie tam, gdzie chcieliśmy, czyli do rozlewni wód mineralnych w Wojcieszowie.
Stamtąd   wiodącym przez zaśnieżone pola, wśród których nie było żywej duszy prócz nas, dotarliśmy do Radzimowic tuż przed godziną, w której używanie latarki stałoby się niezbędne.

Pięciogodzinna trasa dała się we znaki – tradycyjnie już – stopom Tomasza, które przemarzły, z uwagi na przemoczenie butów. Oględnie dodać należy, iż obecne buty Tomasza sprawdziły się w zimowych warunkach poniżej przeciętnej. Tomasz po raz kolejny złożył deklarację nabycia nowego obuwia. Zobaczymy.
Podsumowanie wyprawy jest następujące: Góry Kaczawskie są malownicze, a niewielkie miejscowości w nich położone (czytaj: Radzimowice) – urocze. Ze względu na krótki, zimowy dzień nie udało nam się odwiedzić żadnej jaskini. Warto wspomnieć, że w Wojcieszowie znajduje się zespół parkowo-pałacowy, którego również nie udało się na zwiedzić. Przypuszczać zatem należy, że nie była to nasza ostatnia wyprawa w Góry Kaczawskie.

This entry was posted in Korona, zdobywanie korony. Bookmark the permalink.

One Response to Skopiec (Góry Kaczawskie)

  1. Piotr says:

    Bezludnie i pięknie. Super wyprawa. Stado nasze nie bardzo łazi po śniegu, więc na razie pozostaje pozazdrościć… 😉

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *