Śnieżnik (Masyw Śnieżnika)

Tym razem do wyprawy zainspirowali nas Ojcowie Założyciele Klubu Baran, którzy wybrali się w “nasze rejony” na początku sierpnia 2014 r. W weekend zaplanowali eksplorację Gór Złotych i Bialskich, które my odwiedziliśmy w maju. Aby możliwe było spotkanie (i wspólny nocleg po “czeskiej stronie”) obraliśmy na nasz cel niezdobytą dotychczas (w każdym razie w ramach BARANA) Górę – Śnieżnik.

Wyprawę zaczęliśmy w sobotę, wyruszając z domu po wczesnym śniadaniu. Dotarliśmy do dobrze już znanych Bielic, w których zostawiliśmy auto i przy pomocy taksówki (sic!) przedostaliśmy się na parking w okolicach Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie. Przy tej okazji serdecznie polecamy skorzystanie z usług przewozwych z Lądka Zdroju, zaś odradzamy najłatwiejszą do odnalezienia w sieci taksówkę ze Stronia Śląskiego, która spowodowała opóźnienie naszego startu o ponad godzinę. Przed południem wyruszyliśmy w kierunku Jaskini Niedźwiedziej i dalej, aż do Hali pod Śnieżnikiem, gdzie wkroczyliśmy na zielony prowadzący na szczyt Śnieżnika (1425 m n.p.m.). Miejscem spotkania z Ojcami Założycielami był Horsky Hotel Paprsek, znajdujący się przy granicy polsko-czeskiej, przy czeskim czerwonym szlaku. Na szczycie Śnieżnika postaniwiliśmy jednak, że dotrzemy do bazy  zielony wiodącym wzdłuż granicy, z którego – na wysokości Jeleniej Kopy – przedostaniemy się na i dostaniemy do hotelu. Niestety, rozpędzeni, zielonym szlakiem zabrnęliśmy aż do Jawornika Granicznego. Odległość do czerwonego szlaku w tym miejscu była znaczna, a krzaki jagód i jeżyn skutecznie utrudniały przedarcie się na czeski szlak. Klucząc leśnymi ścieżkami dotarliśmy do  w okolicach chatki “Medvedi bouda”. W tym rejonie Tomaszowi dane było ujrzeć kąpiącą się w strumieniu nimfę. Wydarzenie to okazało się najważniejszym tego dnia, jeśli nie całej wyprawy.

W hotelu czekała już na nas ekipa z Baranówki, która tego dnia zdobyła m.in. Smrek Trójkrajny i Postawną.  W czasie spotkania z Ojcami Założycielami wymieniliśmy wiadomości: Tomek opowiedział o nimfie, a Piotrek o tym, że Smrek Trójkrajny jest szczytem oznaczonym tabliczką, którą z łatwością można zobaczyć ze ścieżki, zaś odnalezienie Postawnej nie przedstawia żadnej trudności, gdyż tabliczka “szczytowa” jest z daleka widoczna. Te wstrząsające dla nas (vide: Kowadło i Smrek Trójkrajny (Góry Złote) oraz Brusek, Postawna i Rudawiec (Góry Bialskie)) wiadomości wywołały konieczność zmiany zaplanowanej na kolejny dzień trasy – zamiast wspólnej wędrówki z Ojcami Założycielami przez Rudawiec do miejsca postoju aut – postanowiliśmy przez Postawną i Bursek dotrzeć na Smrek Trójkrajny i uwiecznić się na jego szczycie. Plan wykonaliśmy: rano szutrową drogą dotarliśmy do granicy i dalej do Smreka Trójkrajnego. Grzmoty zwiastowały nadchodzące opady atmosferyczne. Odbiliśmy ze szlaku w lewo i leśną ścieżką (z przerwami na przeczekanie opadów pod gęstymi świerkami) dotarliśmy do drogi wiodącej wzduż Białej Lądeckiej, a nią (w strugach deszczu) – do samych Bielic. Po kilkudziesięciu minutach do wioski zawitali też zmoknięci Ojcowie Założyciele. Pyszny obiad w sprawdzonym miejscu (Chata u Cyborga) był ostatnim punktem wspólnej wyprawy.

Opisywany wypad nauczył nas, iż nie zawsze należy wierzyć wikipedii (która informowała, iż Smrek Trójkrajny jest szczytem nieoznaczonym). Przekonaliśmy się także, że nawet niewielkie zamglenie (które miało miejsce w czasie naszej majowej wyprawy w Góry Bialskie i Złote) może znacznie utrudnić życie “poszukiwaczom” szczytów. Nabraliśmy także podejrzeń, iż w Górach w okolicach Bialic pogoda zawsze jest “w kratkę” 🙂

Niestety tym razem GPS miał problemy z prawidłowym zlokalizowaniem naszego położenia. Pierwszego dnia brak jest początkowej części wędrówki.

Drugiego dnia urządzenie wyłączyło się po pierwszych kilometrach 🙁

This entry was posted in Góry, Korona, podróże, towarzyskie, zdobywanie korony and tagged , , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *