W długi weekend sierpniowy 2014 r. (15-17 sierpnia) wyruszyliśmy na eksplorację Szczecina.
Bazę noclegową udostępnił nam Andrew san, któremu niniejszym za to pięknie dziękujemy. Główną zaletą tej bazy jest jej lokalizacja w Rynku Siennym – czyli w samym centrum Szczecina.
Na miejsce dotarliśmy już w czwartek wieczorem. Po analizie prognoz pogodowych postanowiliśmy następnego dnia zaryzykować wypad nad morze, a konkretnie do Wisełki.
Rano wiatr pędził chmury po niebie i liczyliśmy na sprzyjającą aurę. Kiedy staliśmy w korku w drodze nad morze i rozpoczął się opad atmosferyczny – założyliśmy jego przejściowy charakter. W drodze na plażę w Wisełce (niewyjęty kwadrans spacerkiem przez las) mijały nas grupki osób zmierzających w przeciwnym kierunku, co dawało nam przekonanie, iż tłumów nie będzie. I rzeczywiście – nie było 🙂 Piasek był co prawda mokry, ale niezrażeni rozpoczęliśmy plażowanie. Po kilkudziesięciu minutach deszcz zmusił nas do odwrotu.
Po powrocie wyruszyliśmy Miejskim Szlakiem Turystycznym odwiedzając najciekawsze miejsca w Szczecinie. Zwiedzanie kontynuowaliśmy kolejnego dnia, kiedy to udało nam się także zobaczyć schron przeciwlotniczy na dworcu kolejowym oraz jego późniejsze wcielenie – schron przeciwatomowy.
Tytuł niniejszego postu wynika z tego, że w czasie naszych spacerów po Szczecinie zaobserwowaliśmy, iż w mieście (jego centrum) jest bardzo dużo zuchwałych srok, wiele drzew owocowych (zwłaszcza jabłoni), graffiti, a także pomp (z herbem Szczecina) oraz porozrzucanych po trawnikach kotwic, choć bez statków.
Mamy nadzieję, że zdjęcia w galerii oddadzą panujący w Szczecinie klimat, do którego chętnie wrócimy i niniejszym powrót nasz zapowiadamy 🙂