Toruń 2017 r.

W pierwszej połowie maja nie mogliśmy już wysiedzieć w domu – potrzebowaliśmy wyrwać się gdzieś, choć na weekend. Niestety prognozy sugerowały, że nie ma sensu wybierać się w Góry. Zostawać w domu zresztą też nie. Po analizie szczegółowej prognozy zdecydowaliśmy się na wyjazd do Torunia. Trzeba przyznać, że przewidywania się potwierdziły i w Toruniu było ciepło, sucho i słonecznie 🙂

Do Torunia (a w zasadzie do hotelu pod Toruniem, w którym udało nam się znaleźć wolne miejsca na weekend) przyjechaliśmy w piątek późnym wieczorem. W sobotę ruszyliśmy na zwiedzanie, a w niedzielę po południu wróciliśmy do domu.

To nie była nasza pierwsza wizyta w Toruniu – odwiedziliśmy go już wcześniej z harcerzami, w ramach wycieczki z obozu harcerskiego. Tym razem byliśmy sami, więc zamiast śpiewać pod pomnikiem Kopernika, zbierając fundusze na pierniki 🙂 postanowiliśmy dobrze poznać miasto i jego zabytki. Ale planetarium oczywiście odwiedziliśmy. Doskonale pamiętamy, jak zakończyła się wizyta z Drużyną w planetarium przed laty… Ciemno, wygodne fotele, muzyka w tle … a harcerze zmęczeni, niedospani, przetlenieni … większość nie widziała pokazu, gdyż drzemała 🙂 Bardzo dobre mieliśmy wspomnienia z Torunia. Teraz mamy nowe 🙂

Jeden weekend to trochę za mało, by szczegółowo zwiedzić Toruń. Wystarczył jednak, by odwiedzić najważniejsze zabytki i planetarium, a także dzielnicę Bydgoskie Przedmieście. Zwiedziliśmy nawet schron przeciwlotniczy, nieopodal Bramy Klasztornej, ale niestety tego nie możemy polecić. Nie starczyło nam czasu by zobaczyć Żywe Muzeum Piernika, Muzeum Podróżników czy Historii Torunia 🙁 Czyli mamy po co wracać.

A teraz coś bardzo przyziemnego, ale jakże ważnego. Jedzenie! Toruń oczywiście zapewnia szeroki wachlarz możliwości, jeśli chodzi o miejsce na zjedzenie małego czy dużego co nieco. Polecić możemy dwa z tych, które sprawdziliśmy. Bardzo się one od siebie różnią (smakami, wystrojem, szybkością obsługi i cenami), tak to jednak bywa, gdy się porównuje restaurację i bistro bar 🙂 Sobotni obiad zjedliśmy w restauracji Luizjana, serwującej dania kuchni kreolskiej. Na niedzielny lunch wybraliśmy za to Bistro Katarzynka, specjalizujące się w kuchni polskiej. W obu przypadkach jedzenie było świeże i bardzo smaczne.

 

Oprócz pięknych zabytków i wspaniałego położenia nad Wisłą Toruń urzeka także drobiazgami i dobrym smakiem, z jakim “nowoczesność” łączy się z historią. Bardzo podobały nam się ceramiczne postaci i inne ozdoby miasta, rozsiane w najróżniejszych miejscach – na murach, oknach, pod gzymsami. Są trochę jak wrocławskie krasnale – trzeba się rozglądać, by ich nie przeoczyć. Widać także, że miasto dba o to, by szyldy czy banery reklamowe nie przesłaniały zabytków. Czapki z głów!

 

This entry was posted in podróże, Polska and tagged . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *