W ramach październikowo/listopadowego urlopu wprost z Lutowisk pojechaliśmy do Szczawnicy. Zaplanowaliśmy dwa dni wędrówek. Pierwszego dnia zamierzaliśmy zdobyć Wysoką, drugiego zaś Radziejową. Nasze organizmy domagały się jednak odpoczynku, więc zgodnie zignorowały dzwoniący rano budzik. Późna pobudka sprawiła, że zmieniliśmy plany i udaliśmy się na Trzy Korony.
Wyruszyliśmy z Krościenka nad Dunajcem, na przełęczy Szopka odbiliśmy na
, który doprowadził nas na Trzy Korony. Kontynuując pętlę
dotarliśmy do
, którym wróciliśmy do Krościenka.
Wieczorem odczuliśmy wyrzuty sumienia – tak łatwo ulegliśmy zmęczeniu! Skruszeni, opracowaliśmy trasę, która umożliwić nam miała zdobycie zarówno Wysokiej, jak i Radziejowej w ciągu jednego dnia. Krótki dzień (właśnie nastawał listopad) sugerował konieczność pobudki przed świtem.
Tym razem się udało:) W trasę wyruszyliśmy z Wąwozu Homole (Jaworki) w kierunku granicy słowackiej. Po spotkaniu z
skierowaliśmy się dalej na południe, wydeptaną ścieżką (żaden szlak turystyczny nie prowadzi na najwyższy szczyt Pienin!). Tym sposobem dotarliśmy na Wysoką. Następnie – już mniej wydeptana ścieżką – wróciliśmy na
wiodący wzdłuż granicy państwowej aż do Przełęczy Gromadzkiej. Stamtąd – najpierw
, a następnie
przez Wielki Rogacz (1182 m n.p.m.) dotarliśmy na Radziejową (1262 m n.p.m.). Wróciliśmy kawałek tą sama trasą (
), za czym nie przepadamy. Gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja – odbiliśmy w leśną drogę na zachód od szlaku, omijając tym samym Wielki Rogacz i fragment trasy przemierzanej
. Po spotkaniu
ruszyliśmy nim do Jaworek, w których kilkanaście minut przed zmrokiem, zakończyliśmy pętlę.
Szlak na Radziejową trochę rzadziej uczęszczany od strony Szczawnicy ale na pewno warto go zaliczyć a przy ładnej pogodzie wyjść na wieżę i popatrzeć na 4 strony świata 🙂