Kamperem na Bałkany 2017 r., część IV: Dubrovnik

Budapeszt i Kekes
Sarajewo
Maglic
Dubrownik
Počitelj i Medziugorie
Mostar
Dinara
Jeziora Plitwickie
Zagrzeb
Balaton

Do kempingu Solitudo w Dubrowniku dotarliśmy w piątek po południu. Próbowaliśmy zmienić plan tak, by nie znaleźć się w Dubrowniku w weekend, ale nie wyszło :). Pogoda była, jak na koniec października, wyśmienita – temperatura w dzień sięgała 20 °C. Weekend + pogoda = tłumy w Dubrowniku. Choć ponoć mamy wypaczone pojęcie o tym, co to są tłumy turystów w Dubrowniku. Jak dla nas – ludzi było sporo. Może nie widać tego na zdjęciach, ale wynika to przede wszystkim z tego, że czasem na zrobienie zdjęcia czekamy kilka minut, aż w kadrze się przerzedzi.

Kemping Solitudo jest ogromny, ale poza sezonem otwarta jest tylko jego część, usytuowana nieopodal recepcji. Kemping ma dobrze zorganizowaną część sanitarną oraz kratki do spuszczania szarej wody (czyli tej, która wykorzystywana jest do mycia). Kasi oczywiście najbardziej do gustu przypadły miejscowe koty 🙂

Pięćset metrów od kempingu jest przystanek autobusowy, skąd odjeżdża autobus do centrum (pod bramę Pile). Czas podróży to ok. 20 minut, bilet kosztuje 12 kun (HRK), czyli ok. 8 zł. Autobus kursuje co ok. 15 minut.

Gdy pierwszego dnia dojechaliśmy do centrum trwał zachód słońca. Tego dnia zapoznaliśmy się pobieżnie z topografią miasta, przygotowując do szczegółowego zwiedzania w sobotę.

Następnego dnia rano pojechaliśmy autobusem do centrum. Z uwagi na maszerujące pochody jednostek reprezentacyjnych wojsk i innych służb mundurowych autobus nie dowiózł nas do celu i ostatni odcinek pokonaliśmy spacerkiem. Mogliśmy za to poobserwować Chorwatów w mundurach 🙂 i zobaczyć Stare Miasto z nieco innej perspektywy.

Tego dnia schodziliśmy całe Stare Miasto, na koniec zostawiając sobie wędrówkę po murach obronnych. Umocnienia mają ok. 2 km długości. Mury od strony Adriatyku osiągają grubość 1,50 – 3 m, od strony lądu zaś 4-6 m.

Oczywiście nie może zabraknąć galerii poświęconej kotom. Bardzo lubimy takie miejsca, jak Dubrownik, gdzie sierściuchów są całe tabuny 🙂

This entry was posted in Europa, podróże and tagged , , , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *